Pomysł na te frytki przyszedł z zachodu do Chin całkiem nie tak dawno.
Zadomowił się jednak na stale i Chińczycy żyć bez nich nie umieją.
Ale za to jakie one są pyszne, chrupiące, warto się pobawić aby potem chrupać te pyszne frytki.
Zaczynamy.
Frytki z Chin.
- 500 g ziemniaków typu B czyli takich ogólnych np. gala
- 8 - 10 łyżek oleju o wysokiej temp. dymienia np. ryżowy czy arachidowy
- 1/2 cebuli
- 2 - 3 ząbki czosnku
- 2 łyżki sosu sojowego
- 1 łyżka octu winnego albo jabłkowego albo soku z cytryny czy limonki
- duża szczypta soli gruboziarnistej
- skórka otarta z 1 cytryny lub limonki
- chili w płatkach do posypania
- Ziemniaki obrałam, pokroiłam w plasterki ok. 2 mm, użyłam mandoliny a potem pokroiłam w zapałkę.
- Teraz ziemniaki zblanszowałam czyli wrzuciłam je na wrzącą wodę i gotowałam 2 minuty, od razu wylałam na durszlak.
- Przelałam zimną wodą.
- Potem wysuszyłam na ręcznikach kuchennych.
- Najważniejsze w smażeniu tych frytek aby wszystko było jak najbardziej suche, bo jak napisali autorzy jeśli na ziemniakach będzie woda to zacznie się ona gotować, zrobi się poduszka z pary i z chrupkości nici.
- Teraz na dobrej patelni, dość dużej, o grubym dnie rozgrzałam olej tak na maxa i wrzuciłam ćwiartki cebuli i czosnek poprzekrawany na połówki, smażyłam minutę i wyjęłam z patelni.
- Olej ma się tylko zaromatyzować.
- Teraz wrzuciłam ziemniaki.
- Przez pierwsze minuty nie mieszałam frytek aby dobrze się podsmażyły bo jak za wcześnie zacznie się mieszać połamią się.
- Kiedy były już złoto - brązowe wlałam na patelnię sos sojowy i ocet jabłkowy i teraz to minutę smażyłam aby płyn odparował.
- Przesypałam do miski, posypałam utłuczoną solą, płatkami chili i skórką otartą z cytryny.
0 komentarze
Prześlij komentarz
Miło że mnie odwiedziłeś....zostaw po sobie ślad.
Anonimie-podaj swoje imię.
Jeśli podoba Ci się mój blog to proszę dodaj go do obserwowanych.
Dziękuję i zapraszam ponownie.