Rzadko kiedy zdarza mi się poryczeć czytając książkę a teraz tak właśnie się stało.
Chłopak i dziewczyna. Wielka miłość, która miała przetrwać na zawsze. Nic nadzwyczajnego, ot zwykła młodzieńcza miłość, otóż nie.
Poppy i Rune przyjaźnią się od dzieciństwa a potem zaczyna się między nimi rodzić uczucie, silne jak na dzieciaków, potem nastolatków.Jednak Rune wraz ze swoją rodziną musi wyjechać do swojego rodzinnego kraju Norwegii, z Poppy mają utrzymywać kontakt listowny i telefoniczny.
Rozłąka ma trwać 2 lata a potem ponownie wrócą do siebie, dodam że to nadal są dzieci i te deklaracje dla niewielu by coś znaczyły.
Po pół roku Poppy przestaje jednak odzywać się do chłopaka a on schodzi na "złą drogę".
Jeszcze w dzieciństwie jak umiera babcia Poppy daje jej słój z tysiącem pustych karteczek aby dziewczyna zapełniła je pocałunkami ale takimi aby aż "dech zaparło".
Ten słoiczek jest dla ciebie, byś wypełniła go pocałunkami. Chowaj w nim te naprawdę wyjątkowe. Te, które będziesz chciała pamiętać.
Pomocny w zdobywaniu owych pocałunków staje się Rune ale co potem?
Zerwany kontakt, złe nastroje, dorosła miłość i smutek.
O co chodzi dalej, co z tymi pocałunkami? warto dowiedzieć się czytając książkę, polecam.
Tytuł: Tysiące pocałunkówAutor: Tillie Coleliteratura obyczajowa, romansWydawnictwo: FiliaWydana w maju 2017 rokustron: 440
0 komentarze
Prześlij komentarz
Miło że mnie odwiedziłeś....zostaw po sobie ślad.
Anonimie-podaj swoje imię.
Jeśli podoba Ci się mój blog to proszę dodaj go do obserwowanych.
Dziękuję i zapraszam ponownie.