Skąd nazwa? posłuchajcie.
San Sebastian to jeden z nowych, ale powszechnie uwielbianych w mieście deserów.
Mowa tutaj o dzielnicy Cihangir w Stambule tureckim.
Ma korzenie w Kraju Basków. Pewnego dnia po prostu ktoś, lecz nie wiadomo kto, wrócił z San Sebastian z recepturą na sernik, a ten rozgościł się w stambulskich kawiarniach nawet lepiej ode mnie.
Powiem tak: sernik jest nieziemsko kremowy, wilgotny i nie sposób go nie spróbować.
Zróbcie, naprawdę warto.
Przepis pochodzi z książki Bartka Kieżuna "Stambuł do zjedzenia".
Kremowy sernik ze Stambułu.
Składniki: tortownica 24 cm
- 700 g labne czyt. labneh
- 375 ml słodkiej śmietanki 36 %
- 5 jaj
- 300 g cukru - dałam 200 trzcinowego
- 40 g skrobi kukurydzianej
- Labne jest serem, który zrobicie bez trudu bo robi się go z jogurtu.
- Trzeba jednak zrobić go trochę wcześniej aby był gotowy w dniu wypieku.
- Labne zmiksowałam z cukrem, na wolnych obrotach.
- Można spróbować z ksylitolem czy erytrolem, ja nie ryzykowałam.
- Dodałam cukier ale trzcinowy i dodałam go mniej i tak był mocno słodki.
- Nie przerywając mieszania dodawałam po 1 jaju do połączenia składników.
- Skrobię wymieszałam ze śmietanką.
- Potem połączyłam ser ze śmietanką mieszając delikatnie.
- Chodzi o to aby jak najmniej powietrza wtłoczyć do masy.
- Tortownicę wysmarowałam masłem i wyłożyłam papierem do pieczenia dno i boki.
- Boki po to aby podwyższyć formę bo sernik nam urośnie.
- Przelałam masę do tortownicy i piekłam 60 minut w piekarniku nagrzanym do 160 C z opcją grzania góra/dół.
- Po upieczeniu sernik powinien trząść się jak galaretka, tak ma być.
- Powinien się też przypiec z wierzchu.
- Potem go wystudziłam, wstawiłam do lodówki na całą noc.
Przepis kuchni tureckiej.
0 komentarze
Prześlij komentarz
Miło że mnie odwiedziłeś....zostaw po sobie ślad.
Anonimie-podaj swoje imię.
Jeśli podoba Ci się mój blog to proszę dodaj go do obserwowanych.
Dziękuję i zapraszam ponownie.