Podobno najlepsze smaży się w Cafe du Monde w Nowym Orleanie, gdzie są sprzedawane od roku 1862.
Wykonuje się je z ciasta drożdżowego, wykonanego na mleku skondensowanym niesłodzonym a dodatkami jest wanilia i gałka muszkatołowa.
Pączki mają kwadratowy bądź prostokątny kształt i podobno w USA najczęściej jada się je na śniadanie.
Nie są nadziewane jak nasze pączki ale za to puszyste i suto obsypane cukrem pudrem.
Smakują obłędnie i robi się je bardzo sprawnie.
Nie sprawią kłopotu nikomu.
Zapraszam na pączki nowoorleańskie.
Składniki:
Ciasto:
- 3/4 szklanki letniej wody
- 1/4 szklanki cukru trzcinowego
- 25 g świeżych drożdży
- 1 duże jajko
- 1/2 szklanki mleka zagęszczonego niesłodzonego
- 3 1/2 szklanki mąki pszennej
- 1/2 łyżeczki soli
- 25 g stopionego masła
- 1 łyżeczka domowego ekstraktu waniliowego lub ziarenka z 1 laski wanilii
- szczypta startej gałki muszkatołowej
- smalec do głębokiego smażenia - dodałam pół/pół z olejem
- cukier puder do posypania
Przygotowanie pączków:
- Mleko ma być letnie, wystarczy odrobinę je podgrzać, dodałam do niego letnią wodę, wkruszyłam drożdże i wsypałam łyżeczkę cukru, wymieszałam aby drożdże się rozpuściły.
- Nakryłam ściereczką i odstawiłam na 15 minut aby drożdże zaczęły pracować.
- Masło roztopiłam i wystudziłam.
- Do wyrośniętego zaczynu dodałam resztę cukru, sól, przesianą mąkę, gałkę muszkatołową, wlałam przestudzone masło i roztrzepane jajo.
- Wyrobiłam wszystko na gładkie i elastyczne ciasto, które przełożyłam do miski z pokrywką i wstawiłam na noc do lodówki.
- Rano wyjęłam aby ciasto się ociepliło, potem wyrobiłam i rozwałkowałam na grubość 1/2 centymetra.
- A potem pokroiłam na kwadraty 5 x 5 cm.
- Nakryłam pączki ściereczką i odstawiłam na 30 minut aby podrosły.
- Smalec roztopiłam z olejem i podgrzałam do temp. ok. 180 C.
- Najpierw wrzucam zawsze mały kawałek ciasta aby sprawdzić czy tłuszcz jest już gotowy, jak ciasto szybko wypływa i rumieni się to smażę.
- Wrzucałam po 4 - 5 pączków i smażyłam z obu stron na złoty kolor.
- Usmażone pączki osączałam na ręczniku papierowym a jak całkiem wystygły posypałam je cukrem pudrem.
Smacznego.
"Podróże małe i duże"
Wisła w styczniu 2012 roku w Ciechocinku |
4 komentarze
No myślę, że i ja dałabym radę. :) Pączki wyglądają obłędnie. Jak zobaczyłam ten puszysty środek, to pomyślałam w mig, że muszę spróbować. :)
OdpowiedzUsuńMiłego dnia. <3
Na bank się udadzą, to prosty przepis a smak obłędny. Miłego dnia.
UsuńNo i teraz mam dylemat - co pierwsze - Nowoorleańskie pączki, czy Nocne drożdżowe. :)
OdpowiedzUsuńTo proste: pączki na Tłusty Czwartek a drożdżowe na niedzielę. Pozdrawiam Danusiu.
UsuńMiło że mnie odwiedziłeś....zostaw po sobie ślad.
Anonimie-podaj swoje imię.
Jeśli podoba Ci się mój blog to proszę dodaj go do obserwowanych.
Dziękuję i zapraszam ponownie.