Załamany z powodu nieudanego związku Jake, spędził niemal dekadę starając się odzyskać swoją byłą dziewczynę.
Minęło już osiem lat od kiedy go opuściła, ale on wciąż nie chce o niej zapomnieć - pomimo tego, że ona ułożyła już sobie życie – ma męża oraz trójkę dzieci.
Przyjaciele Jake’a mają dość tej sytuacji i postanawiają zająć się jego życiem osobistym.
Organizują mu w związku z tym randkę w ciemno z pewną piękną Włoszką z bostońskiego North Endu.
Jake nie jest Włochem i jest przekonany, że tak atrakcyjna kobieta jak Marisa nie spotykałaby się z kimś, kto nie ma włoskich korzeni.
Dlatego postanawia udawać imigranta z Italii.
Następuje lawina różnych śmiesznych perypetii.
"Każdy chce być Włochem" to film, którego wszystkie zalety znajdują się na drugim planie.
To rozważania na temat sensu życia, Freuda i Junga oraz literatury.
Na szczęście z przymrużeniem oka.
Twórcy "Każdy chce być Włochem", mimo drobnych wpadek, wykazali się oryginalnością.
Nakręcili obraz, w którym akcenty komediowe nie dotyczą tylko wpadek randkowych.
Dobre posunięcie, które czyni film świeżym w zalewie komedii romantycznych produkowanych taśmowo i na różowo według utartego schematu.
Polecam gorąco do obejrzenia, potem podzielcie się opiniami o filmie.
0 komentarze
Prześlij komentarz
Miło że mnie odwiedziłeś....zostaw po sobie ślad.
Anonimie-podaj swoje imię.
Jeśli podoba Ci się mój blog to proszę dodaj go do obserwowanych.
Dziękuję i zapraszam ponownie.