Dlatego trzeba sobie jakoś rozjaśniać te niemrawe dni i tak oto przyszło zaproszenie od Amber i Jej Piekarni na wspólne pieczenie bułek marchewkowych.
Decyzja zapadła od razu że upiekę ale co z czasem bo trochę w tym tygodniu miałam go mało?, upiekłam dzień wcześniej i teraz wiem że to był najlepszy pomysł tego dnia.
Bułki mają cudny marchewkowy kolor, mają puchate wnętrze i są mięciutkie, smakują wybornie.
Na drugi dzień są tak samo mięciutkie i pachnące, a na trzeci dzień? tego już nie wiem bo nie dotrwały.
Pieczecie ze mną marchewkowe bułki?
Przepis pochodzi z bloga King Arthur Flour a wybrała je dla nas i przerobiła na własne potrzeby Kasia z Posadzone i zjedzone.
Bułki marchewkowe na zaczynie drożdżowym.
Składniki: 12 sztuk
Zaczyn:
- 3/4 szklanki wody
- 1 i 1/4 szklanki mąki pszennej pełnoziarnistej
- 5 g świeżych drożdży
- 15 g świeżych drożdży
- 3 średniej wielkości marchewki ugotowane i zmiksowane na pure, odparowane - 3/4 szklanki
- 2 szklanki mąki pszennej + ew. 1/4 szklanki do podsypania
- 1 kopiasta łyżka cukru trzcinowego
- 1 niepełna łyżeczka soli
- ciepła woda do smarowania bułeczek
- czarnuszka do posypania
Wieczorem zrobiłam zaczyn czyli rozpuściłam drożdże w wodzie i wymieszałam z mąką pszenną razową.
Ciasto jest bardzo gęste.
Przykryłam miskę folią i pozostawiłam na blacie kuchennym na 12 - 18 godzin.
Marchewkę obrałam i pokroiłam w cienkie plasterki, dodałam 2 łyżki wody i na maleńkim ogniu ugotowałam ją a nawet rozgotowałam.
Zmiksowałam marchewkę na pure i odparowałam nadmiar wody, pozostawiłam do wystygnięcia.
Wystudzonej marchewki powinno być 3/4 szklanki a szklanka w tym przepisie i we wszystkich moich przepisach to 250 ml.
Rano zaczyn przełożyłam do misy robota i dodałam do niego pokruszone drożdże, pure z marchewki, sól i cukier, oraz mąkę.
Wszystko razem wymieszałam a potem wyrabiałam jakieś 5 minut aby ciasto stało się gładkie i elastyczne.
Natłuściłam miskę olejem i włożyłam do niej uformowane w kulę ciasto, przykryłam i odstawiłam do wyrośnięcia na około godzinę.
Wyrośnięte ciasto wyjęłam na blat, zagniotłam, podsypując mąką jak trzeba i podzieliłam je na 12 równych części.
Z każdej małej części uformowałam bułeczkę i układałam je na blaszce wyłożonej papierem do pieczenia.
Blaszkę nakryłam ściereczką i odstawiłam do wyrośnięcia na 20 minut.
Piekarnik nagrzałam do 180 C z opcją grzania góra/dół.
Jak bułki wyrosły posmarowałam je ciepłą wodą i posypałam czarnuszką.
Piekłam bułki przez 20 minut.
Po upieczeniu studziłam bułeczki na kratce.
Smacznego.
Źródło.
Bułki marchewkowe na blogach:
Am.art kolor i smak
Bochen chleba
Dom z mozaikami
Kuchennymi drzwiami
Leśny zakątek
Moje małe czarowanie
Nie-ład mAlutki
Nie tylko na słodko
Ogrody Babilonu
Polska zupa
Posadzone i zjedzone
Proste potrawy
Przepisy na domowy ser i chleb
Sto kolorów kuchni
Weekendy w domu i ogrodzie
W poszukiwaniu slow life
Twins Pot
Na przełamanie szaro - burości listopada zachód słońca nad Wisłą w Kazimierzu Dolnym podczas wrześniowej, słonecznej wycieczki.
Wisła - Kazimierz Dolny |
25 komentarze
No to obie nie lubimy tych ponurych miesięcy!
OdpowiedzUsuńAle marchewkowe pieczenie na pewno pomogło znieść chociaż jeden nieciekawy dzień..., bo bułeczki bardzo udane u Ciebie!
Dziekuję!
Dziękuję Amber za pieczenie i za rozjaśnienie tych ponurych dni.
UsuńPięknie wyrośnięte bułeczki! Super było razem piec :)
OdpowiedzUsuńKasiu i mnie było miło.
UsuńWspaniałe! I z czarnuszką, która uwielbiam. Pozdrawiam Dorota
OdpowiedzUsuńPozdrawiam gorąco.
UsuńPiękne bułeczki i piękny Kazimierz. Dziękuję za wspólne pieczenie.
OdpowiedzUsuńI ja pięknie dziękuję.
UsuńBułeczki jak marzenie. Miło było piec razem. Do następnego wspólnego pieczenia :)
OdpowiedzUsuńMnie tez było miło Agnieszko.
UsuńPięknie upieczone! Bardzo optymistyczne!
OdpowiedzUsuńDziękuję za listopadowe wspólne chwile!
Czarnuszka świetnie do nich pasuje! Dziękuję za wspólne pieczenie:)
OdpowiedzUsuńCzarnuszka jest idealna do marchewki, dziękuję.
UsuńDziękuję za wspólne pieczenie. Bardzo udane wypieki :)
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo.
UsuńApetycznie się upiekły. Dziękuję za wspólne pieczenie :)
OdpowiedzUsuńI ja dziękuję Jacku.
UsuńPiękne i słoneczne Twoje bułeczki, Dorotko. Dziękuję za wspólne pieczenie i pozdrawiam
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Elu i dziękuję.
UsuńBardzo słonecznie i apetyczne są Twoje bułeczki.Dziękuję za wspólne, między - blogowe pieczenie.
OdpowiedzUsuńP.S.
na trzeci dzień nadal są puszyste i wcale nie czerstwe :o)
Pozdrawiam. Ala
O to super że są miękkie. Dziękuję Alu.
UsuńPrzeapetycznie je upiekłaś Dorotko! Dzięki za wspólne, listopadowe piekarzenie :)
OdpowiedzUsuńDziękuje Asiu.
UsuńApetycznie wyglądają Twoje bułeczki :) W naszych kuchniach pewnie pachniało podobnie tydzień temu dzięki czarnuszce :)
OdpowiedzUsuńDziękuję za wspólny czas i do następnej piekarni u Amber!
To prawda Badylarko, dziękuję.
UsuńMiło że mnie odwiedziłeś....zostaw po sobie ślad.
Anonimie-podaj swoje imię.
Jeśli podoba Ci się mój blog to proszę dodaj go do obserwowanych.
Dziękuję i zapraszam ponownie.