Po 48 godzinach już nadają się do jedzenia a są pyszne, chrupiące, aromatyczne.
Jeśli ocet spirytusowy którego tu użyłam dla Was będzie za mocny wystarczy użyć tutaj octu jabłkowego.
Zapraszam na pyszną, moją wersję śledzików marynowanych.
Śledzie marynowane po mojemu.
Składniki:
- 500 g filetów śledziowych a'la matias
- 1 duża cebula
- 5 - 6 listków laurowych świeżych
- 3 szklanki wody
- 3/4 szklanki octu spirytusowego 10 %
- 1 łyżka cukru
- 5 - 6 ziaren ziela angielskiego
- 8 ziaren pieprzu czarnego
- mleko do moczenia śledzi
- Śledzie umyłam i zalałam zimnym mlekiem na minimum 3 godziny.
- Do garnka wlałam wodę, ocet oraz dodałam listki laurowe, ziarna pieprzu i ziela angielskiego oraz cukier.
- Zagotowałam wszystko i dodałam pokrojoną w półplastry cebulę, gotowałam minutę.
- Odstawiłam marynatę do wystudzenia.
- Śledzie osączyłam i opłukałam wodą, pokroiłam na kawałki.
- Ułożyłam śledzie w słoiku na zmianę z cebulą i zalałam zimną marynatą.
- Wstawiłam do lodówki na 48 godzin aby przeszły smakiem octu i przypraw.
- Są chrupiące i jędrne.
Smacznego.
Przepis autorski.
"Podróże małe i duże"
Bez lilak |
6 komentarze
mniam, mniam uwielbiam śledzie.
OdpowiedzUsuńZawsze mam zapas w lodówce.
Pozdrawiam:)
Ja tez je wielbię, zrób te koniecznie.
UsuńLubię śledzie, wkrótce wypróbuję przepis:)
OdpowiedzUsuńPolecam serdecznie.
UsuńCiekawy trik moczenia śledzi w mleku. Wypróbuję przy okazji rybnych przystawek na Wielkanoc :)
OdpowiedzUsuńKoniecznie, śledzie są chrupiące i jędrne.
UsuńMiło że mnie odwiedziłeś....zostaw po sobie ślad.
Anonimie-podaj swoje imię.
Jeśli podoba Ci się mój blog to proszę dodaj go do obserwowanych.
Dziękuję i zapraszam ponownie.